Zabawne, jak adres e-mail może wszystko zepsuć. Co ja gadam? Jakie zabawne? Głupie! Głupie i straszne.
Przez to, jaki mam pseudonim w adresie, wszystko, co tak, powiedzmy, starannie budowałam, posypało się, jak domek z kart. Nie wiem, czy ta nazwa jest zła, czy osoba dziwna.
Ale to boli, nawet bardzo.
Poszłam tam, jednak nie załatwiłam tego, jak chciałam. Stchórzyłam. Jak zwykle. Tchórz, tchórz, tchórz! - to słyszę, kiedy widzę siebie w lustrze.
Nie byłam dziś na apelu. Żałuję, naprawdę bardzo żałuję. To już przedostatni. Pójdę jutro.
Pogoda jest tak dupna, że nawet z domu się nie chce wyjść. Chociaż nie. Lubię, kiedy jest taka pogoda, wychodzić z psem na spacer, szczególnie jesienią. Zwłaszcza, gdy jest mi źle. Przeważnie jest tak,że kiedy jest deszczowo, mam jakąś deprechę czy coś. Zawsze wtedy idę i rozmyślam nad moim nędznym żywotem i nie tylko. W każdym razie jest to taki czas, kiedy zawsze nachodzi mnie jakaś refleksja. Dzisiaj też mnie odwiedziła, nawet nie jedna.
Ale niedługo ma wyjść słońce i może jakoś wszystko się ułoży. Może mój karciany domek znowu stanie? Tylko oby tym razem stabilniejszy i wytrzymalszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz